Od Redaktora
Koniec 2021 roku przyniósł informację o możliwości zmniejszenia blisko o 40 mln zł subwencji na naukę języków mniejszości narodowych i regionalnego z budżetu państwa. Autorem przyjętej poprawki jest poseł Janusz Kowalski, a zielone światło zapalił dla tej decyzji Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki. Jak tłumaczył autor poprawki, powodem zmniejszenia subwencji ma być „przeniesienie” tej kwoty z nauki języka niemieckiego w Polsce na naukę języka polskiego w Niemczech. Zdaniem posła Kowalskiego pozwoli to przywrócić równowagę w relacjach polsko-niemieckich.
Pomysłodawca tego zamieszania nie przewidział jednak, że ta poprawka uderza w naukę wszystkich języków mniejszości narodowych i regionalnego w Polsce, w tym w naukę języka kaszubskiego. Niezależnie od intencji posła Kowalskiego język kaszubski niepotrzebnie stał się ofiarą „wielkiej” polityki. Sejm zaakceptował tę poprawkę.
Sprzeciw wobec tej decyzji niemal wszystkich środowisk kaszubskich, w tym Zarządu Głównego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, oraz części parlamentarzystów z naszego regionu przyniósł już pierwsze efekty. 12 stycznia br. Senat RP przyjął m.in. poprawkę o przywróceniu kwoty subwencji z budżetu państwa przeznaczonej na nauczanie języków mniejszościowych i języka kaszubskiego. Ustawa wraz z poprawkami wróciła więc do Sejmu, który ponownie zajmie się nią pod koniec stycznia.
Liczymy teraz na zdrowy rozsądek posłów – przynajmniej ich większości. Od ich dobrej woli zależy bowiem to, czy dzieci i młodzież, do których przede wszystkim skierowana jest oferta edukacyjna, będą mogły uczyć się języka białoruskiego, litewskiego, niemieckiego, ukraińskiego czy kaszubskiego w warunkach nie gorszych niż dotychczas.
O sprawie pisze szerzej na stronach 3-6 styczniowej „Pomeranii” Łukasz Grzędzicki.