Kafka zwielokrotniony w Luzinie (Pomerania Nr 10/2023)

Franz Kafka to pisarz międzynarodowy, który trafia pod każdą szerokość geograficzną, także na Kaszuby. W czasach swojego życia wielokrotnie był nad Morzem Bałtyckim, odwiedzając nadmorskie sanatoria i kąpieliska. Co prawda nie był nigdy na Pomorzu Wschodnim, jednakże w wiosce Müritz koło Rostoku (dzisiaj Graal-Müritz w kraju związkowym Mecklemburg-Vorpommern) napotkał ostatnią miłość swojego życia – Dorę Diamant. Sto lat później na wiosnę 2023 roku Kafka odwiedził także Luzino i zaistniał w nim w kilku formach artystycznych, które warto zauważyć.

Kafka był pisarzem, a zatem od literatury trzeba zacząć. Jak wiadomo, pisał w języku niemieckim, jednakże moc jego wizji sprawiła, że bardzo szybko stał się obecny w każdym języku kongresowym współczesnego świata. Obecnie nadszedł czas, aby zaistniał także w kaszubszczyźnie, choć na razie są to skromne dawki jego kunsztu, nie zaś tłumaczenia najważniejszych dzieł: Przemiany, Procesu lub Zamku. Mowa tutaj o aforyzmach, które powstawały ponad sto lat temu i wydane zostały po śmierci pisarza jako Betrachtungen über Sünde, Leid, Hoffnung und den wahren Weg (w polskim tłumaczeniu: Rozważania o grzechu, cierpieniu, nadziei i słusznej drodze). Właśnie owych 109 krótkich form literackich zostało przetłumaczonych przez Tatianę Slowi na język kaszubski jako Mëslë ò grzéchu, bòlesce, nôdzje a prawy dardze i opublikowanych w książkowym wydaniu zawierającym Kafkowski cykl zaprezentowany nie tylko w języku oryginału, polszczyźnie i kaszubszczyźnie, ale również w języku (?) śląskim, gwarze wielkopolskiej i bałaku lwowskim. 

Tak dość nietypowe pojawienie się twórczości Franza Kafki w kulturze kaszubskiej wynika z aktywności profesora Zbigniewa Bajki, związanego z Akademią Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. On to jest autorem projektu artystycznego KAFKA 2024, w ramach którego powstała licząca kilkaset prac kolekcja rysunków, grafik, prac malarskich, rzeźb, instalacji, fotografii oraz prac cyfrowych inspirowanych twórczością tego pisarza. W dotychczas zrealizowanych działaniach projektu wzięło udział ponad 300 artystów (studentów, doktorantów, pedagogów uczelni artystycznych z Polski, Europy i świata). Ponadto jak dotąd zorganizowano kilkanaście wystaw oraz mnóstwo warsztatów z udziałem dzieci, młodzieży, studentów, seniorów oraz więźniów. Znaczący wycinek tych prac jako ekspozycję „Kafka – przełamywanie granic” można było zobaczyć w galerii wystawowej Gminnego Ośrodka Kultury w Luzinie. Literackim aspektem projektu KAFKA 2024 są nowe tłumaczenia aforyzmów autora Procesu, które ukazują operatywność subjęzyków i gwar różnych regionów Polski. Taki pomysł nie jest artystyczną fanaberią projektu, tylko docenieniem tego, co mniejszościowe i zdominowane, ale przecież w istocie na wskroś ważne i wartościowe. Dostrzegał taką możliwość sam Kafka, pisząc o ludziach egzystujących na marginesie tzw. normalnego społeczeństwa. Nawiązał do tego Zbigniew Bajka, organizując ambitny projekt w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Kultura w sieci”. I wreszcie odnalazła się w tym Tatiana Slowi, która przetłumaczyła miniatury Kafki na przejrzystą kaszubszczyznę.

Inicjatywa zorganizowania wystawy „Kafka – przełamywanie granic” przyniosła ze sobą jeszcze jedno wydarzenie artystyczne – premierę kaszubskojęzycznej adaptacji scenicznej najbardziej znanej powieści Franza Kafki Proces. Spektakl zagrany został na deskach Gminnego Ośrodka Kultury w Luzinie 19 maja 2023 r. w obsadzie: Józef K. – Roman Hinc, strażnik 1 – Marcin Pranga, przełożony strażnika – Adam Hebel, dyrektor Kancelarii – Patryk Mudlaw, sędzia – Kamila Magdalena Soroko, praczka – Beata Riegel, student – Marcin Kryża, ciotka (zamiast wuja) – Sylwia Mieruńska, batożniczka – Joanna Rostankowska, mecenas Huld – Daniel Kuptz, Titorelli – Adam Hebel, Block – Patryk Mudlaw, ksiądz – Roman Drzeżdżon, Leni – Tatiana Slowi. Za światła i dźwięk odpowiedzialny był Marcin Kryża, głos pani Grubach – Jolanta Zonewska, głos dziewczyny – Bernadeta Skoczek. Było to bardzo dobitne i udane uwieńczenie kafkowskiego święta na Kaszubach. Teatr Zymk, znany z wcześniejszych prezentacji kaszubskojęzycznych oraz z zainteresowań teatrem plenerowym, tym razem skierował się ku klasyce literatury światowej. Był to akt dużej odwagi, Kafka prezentowany bowiem na scenach światowych to bardzo często znaczące osiągnięcia w odniesieniu do teatralnej tradycji niemieckiej, angielskiej, francuskiej czy polskiej. I oto teraz zespół adeptów aktorstwa zaprezentował przedstawienie, które można rozpatrywać przynajmniej w dwóch kontekstach: kafkowskim oraz kaszuboznawczym. I w jednym, i w drugim Proces zagrany w Luzinie to sukces artystyczny.

Pierwszy kontekst jest o tyle ważny, że realizatorom z Teatru Zymk udało się nawiązać do Kafkowskiego świata nie przez odwzorowanie wszystkich rozdziałów powieści oraz nie przez sztywne trzymanie się rozwiązań fabularnych czy personalnych oryginału, lecz za sprawą zachowania najważniejszych epizodów utworu Kafki i dzięki wprowadzeniu własnych pomysłów inscenizacyjnych. Stąd więc pojawiła się zamiast Wuja – Ciotka, zamiast różnych aktorów do odegrania dwóch ról występował tylko jeden biorący na siebie postać przełożonego strażnika oraz Titorellego albo w innym przypadku prezentujący figurę dyrektora Kancelarii i kupca Blocka. Najważniejsze jednak i najbardziej urokliwe w luzińskiej realizacji było wyzyskanie konwencji teatru okolicznościowego i naiwnego do odegrania scen w swej wymowie bardzo zasadniczych i wręcz tragicznych. Takie właśnie sposoby istnienia teatru Kafka znał bardzo dobrze za sprawą uczęszczania na przedstawienia do praskich restauracji, w których oglądał przedstawienia wędrownych, półprofesjonalnych grup, które grały nie w „wysokim” języku niemieckim, lecz w jidysz, uznawanym w czasach pisarza za żargon, za mowę nie dość nobliwą, aby ukazywać ważne problemy egzystencjalne. Zymkowcy specyficzną nonszalancję i braki warsztatowe teatru amatorskiego zastosowali do użycia bardzo precyzyjnego języka powieści, która ukazuje absurdalność aparatu państwowego zawłaszczającego wszelkie sfery ludzkiego życia. Zestawienie tego, co surowe i przypadkowe, z tym, co wysublimowane i głęboko przemyślane, przyniosło efekt niezwykle frapujący i świeży, a przy tym jakże zasadny w stosunku do Kafkowskich technik narracyjnych. Oto tylko tytułem przykładu można przytoczyć scenę z luzińskiej realizacji, w której występuje Tatiana Slowi w roli Leni i na poły serio, a na poły komiczny Daniel Kuptz w roli mecenasa Hulda. Piękno tej sekwencji spektaklu polegało na „wchodzeniu” i „wychodzeniu” z roli, czyli raz na graniu realistycznym, raz kabaretowym, raz z zachowaniem tempa i logiki, innym razem z dowolnością i przypadkowością. Dzięki temu Leni raz wydaje się cnotliwą panienką, by w innym momencie przeistoczyć się w kobietę jeżdżącą na grzbiecie podległego jej mężczyzny. Podobnie poprowadzony został Huld, w jednym momencie wyglądający na jowialnego, dobrego krewnego, a w innym na zdziecinniałego, rozkapryszonego starca. Jedną z najpiękniejszych scen spektaklu jest rozmowa Józefa K. z księdzem. Odgrywanie roli skazańca przez Romana Hinca mieści się jeszcze w ramach poetyki realizmu, choć i tutaj wyczuwa się rodzaj sztucznego tonu serio, jednakże Roman Drzeżdżon jako urzędowy kapłan to majstersztyk przechodzenia od groźby do żartu, od pouczania do błazenady. Jakieś oficjalne pismo miętolone w rękach kapłana, nie za kołnierz wylewany alkohol, wreszcie spadający mu ciągle na oczy biret – wszystkie te elementy to świetna interpretacja postaci Procesu. Właśnie w takich chwilach widać, na czym polega Kafkowski czarny humor, który najpełniej wyraża się w ostatniej scenie utworu, gdy oprawcy droczą się, który z nich ma przebić nożem serce Józefa K.

W kontekście kaszubskim przedstawienia trzeba dostrzec nade wszystko piękno i siłę kaszubszczyzny, która zabrzmiała naturalnie, dobitnie i bardzo świeżo. Tłumaczenia fragmentów powieści Kafki, które złożyły się na scenariusz, raz jeszcze udowodniły, że język kaszubski z powodzeniem oddaje semantykę i stylistykę języków oryginału, choćby to był tak bardzo obarczony filologicznymi opracowaniami tekst. Podczas prezentacji frazy z dialogami nie trąciły obcością, pojawiająca się zaś niekiedy terminologia prawnicza sprawiała, że luzińska realizacja osiągała efekt jednoczesnych swojskości i obcości, czegoś bliskiego i dalekiego. Od strony teatralnej patrząc, także i tutaj wykorzystano to wszystko, czego się w ciągu kilku lat działalności aktorzy Zymku nauczyli. Realizatorzy, znając specyfikę luzińskiej sceny i wiedząc o swoich możliwościach i ograniczeniach, stworzyli kreacje bardzo ciekawe, godne dalszego rozwijania i prezentowania w kolejnych przedstawieniach. Chciałoby się bowiem, aby tak dobre przedstawienia nie były tylko okazjonalnymi fajerwerkami, lecz nieustającym blaskiem kaszubskiego teatru.

Daniel Kalinowski