Elektrownia jądrowa na Kaszubach. Zakończył się etap planowania (Pomerania nr 2/2024)

Pierwsza na świecie elektrownia jądrowa powstała w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w 1954 roku. Miała niewielką moc – zaledwie 5 MW.  Wkrótce swoje reaktory uruchomiły Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Pierwsze jądrowe instalacje miały charakter militarny, ale z czasem energetyka jądrowa zaczęła odgrywać coraz większą rolę także w gospodarce.

W Europie pracuje obecnie kilkadziesiąt elektrowni jądrowych, liderem w tej dziedzinie jest Francja, gdzie elektrownie atomowe dostarczają znaczną część krajowej energii elektrycznej. Polska tymczasem wciąż jest na początku drogi do posiadania własnego reaktora.

Przeszło dekadę temu tematem gospodarczym numer jeden w Polsce były plany budowy pierwszej elektrowni jądrowej. Ówczesny rząd Donalda Tuska ruszył w 2009 roku do tej inwestycji, jak podkreślano, z entuzjazmem. Uchwałą Rady Ministrów w sprawie działań podejmowanych w zakresie rozwoju energetyki jądrowej 13 stycznia tegoż roku podjęto decyzję o opracowaniu Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, którego pierwszy projekt powstał w 2010 roku. Odpowiedzialny za realizację tego zadania był, powołany w maju 2009 roku, pełnomocnik rządu do spraw polskiej energetyki jądrowej.

W styczniu 2010 roku Ministerstwo Gospodarki przedstawiło listę 28 propozycji lokalizacji elektrowni, w tym również w województwie pomorskim (gminy Choczewo, Gniewino i Krokowa). W ramach wstępnej oceny w 2011 roku jako najbardziej prawdopodobne wskazano trzy lokalizacje na północy kraju: Choczewo, Lubiatowo-Kopalino i Żarnowiec w naszym regionie oraz Gąski w województwie zachodniopomorskim. Po wstępnych analizach do dalszych badań, koniecznych do opracowania oceny oddziaływania na środowisko, wytypowano dwie lokalizacje z województwa pomorskiego: Żarnowiec oraz Lubiatowo-Kopalino.

Bezpośrednie sąsiedztwo Jeziora Żarnowieckiego, bliskość brzegu Morza Bałtyckiego czy istniejąca tam elektrownia pompowo-szczytowa, zbudowana kiedyś z myślą o sprzężeniu jej z planowaną po sąsiedzku elektrownią atomową, przemawiały za Żarnowcem. W związku z inwestycją w głowach miejscowych samorządowców pojawiły się nawet plany rozwoju turystyki, której motorem napędowym miałaby być przyszła elektrownia oraz połączenie Jeziora Żarnowieckiego kanałem z Morzem Bałtyckim.

W sierpniu 2011 roku rząd przyjął Ramowy harmonogram działań na rzecz energetyki jądrowej, który nakreślał kolejne etapy zmierzające do budowy elektrowni. Dokument opisywał kluczowe etapy budowy. W latach 2011–2013 miał zostać zawarty kontrakt na budowę elektrowni jądrowej po uprzednim wyborze spośród wiodących technologii. W kolejnym etapie, przewidzianym na lata 2014–2015, miał zostać przygotowany projekt techniczny i uzyskane niezbędne pozwolenia. Ostatni etap, zaplanowany na lata 2016–2020, zakładał budowę elektrowni jądrowej.

Na początku 2014 roku Rada Ministrów przyjęła długo oczekiwany Program Polskiej Energetyki Jądrowej. Okres realizacji programu ustalono w dokumencie na lata 2014–2030. Podpisano także porozumienie o współpracy pomiędzy spółką PGE EJ1, władzami gmin z województwa pomorskiego, na których terenie miałaby powstać przyszła elektrownia jądrowa, oraz samorządem województwa pomorskiego.

Czas na budowę elektrowni jądrowej był wówczas dobry, szczególnie że mieszkańcy w większości przychylnie podchodzili do tej kwestii, a samorządy zabiegały o jej zlokalizowanie na swoim terenie, widząc w tym znaczne profity. A należy przypomnieć, że jeszcze kilkanaście lat wcześniej głosy w sprawie „atomówki” były całkiem odmienne.

Wraz z rozpoczęciem w kwietniu 1982 roku budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu (w rzeczywistości powstać miała na terenie oddalonej o 9 km wsi Kartoszyno) w mieszkańcach narastały obawy, których komunistycznej władzy nie udało się nigdy rozwiać. Społeczeństwo utożsamiało elektrownię jądrową ze śmiercionośną bombą atomową, a jej przeciwnicy rozpowszechniali nie zawsze prawdziwe informacje na temat inwestycji. Wybuch reaktora numer 4 w elektrowni jądrowej w Czarnobylu koło Prypeci w Ukrainie, do którego doszło 26 kwietnia 1986 roku, jedynie utwierdził przeciwników atomu w słuszności ich opinii. Niepokoje i protesty społeczne przeciwko budowie Elektrowni Jądrowej „Żarnowiec” jeszcze bardziej się wzmogły. Napisy na murach „Żarnowiec – nie!”, „Żarnobyl” czy „Żarnowiec – STOP” były w tamtym czasie częstym widokiem w krajobrazie pomorskich miast i miasteczek. 

Do protestów silnie włączyły się organizacje opozycyjne i ekologiczne, organizowano akcje protestacyjne, pikiety, kolportowano ulotki. Także dziennikarze „Pomeranii” kilkukrotnie opowiadali się przeciwko budowie elektrowni jądrowej na Pomorzu.

Czy społeczeństwo jest w pełni przygotowane, aby przekonać stronę rządową, że tego, co słuszne, nie może uznać za niesłuszne? Obudzić musi się całe społeczeństwo, wstrząsnąć sobą, a potem władzą. Energetyka jądrowa to zaczyn nieustannego niepokoju, to koniec wewnętrznego spokoju. Im bliżej reaktora – tym sytuacja dramatyczniejsza. Dlatego szczególny wstrząs potrzebny jest społeczeństwu Kaszub, w tym – żeby nie było wątpliwości – Trójmiasta – pisał na łamach „Pomeranii” w maju 1989 roku Wojciech Kiedrowski w artykule zatytułowanym Nie ma zgody na Żarnowiec.

Tekst ukazał się niespełna trzy lata po katastrofie w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, katastrofie, która była zdarzeniem tragicznym z uwagi na bezpośrednie jej skutki, ale również traumą dla setek tysięcy ludzi, którzy byli w zasięgu oddziaływania radioaktywnej chmury. Dramat w Ukrainie pośrednio wpłynął również na decyzję o zamknięciu „Żarnowca”. 

Nowy demokratyczny rząd Tadeusza Mazowieckiego – pierwszego niekomunistycznego premiera RP po II wojnie światowej – 17 grudnia 1990 roku podjął uchwałę o postawieniu inwestycji „Elektrownia Jądrowa Żarnowiec w budowie” w stan likwidacji. Rozpoczęto demontaż i złomowanie już zakupionych urządzeń elektrowni, której budowa została przerwana pod koniec 1988 roku.

Na decyzję podjętą przez rząd Mazowieckiego wpływ miała także tragiczna sytuacja ekonomiczna państwa, które po latach rządów komunistycznych i w wyniku źle przeprowadzonych reform gospodarczych w roku 1987 pogrążyło się w kryzysie.    

Nieco ponad 10 lat po zamknięciu „Żarnowca” klimat dla tego rodzaju inwestycji był jednak już zgoła inny. Zmieniał się świat, zmieniała się technologia i zmieniała się świadomość ludzi, którzy zaczęli rozumieć, że budowanie przyszłości energetycznej na węglu nie przyniesie nam większych korzyści, a raczej straty. Nawet katastrofa w elektrowni atomowej w japońskiej Fukushimie, spowodowana przez trzęsienie ziemi, nie zmieniła zasadniczo podejścia Polaków do atomu.

Niemniej opóźnienia, związane choćby z przyjęciem Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, powodowały, że założony wcześniej harmonogram wymagał korekty. Nie bez znaczenia były też koszty budowy elektrowni, szacowane wówczas na ok. 50 mld zł. Wśród rządzących pojawiały się opinie, że atom trzeba rozwijać powoli, adekwatnie do możliwości finansowych, co opinia publiczna odczytywała jako brak wielkiej determinacji, aby projekt w ogóle ukończyć. Z czasem przyszedł temat gazu łupkowego i atom zszedł na dalszy plan, choć projekt budowy „atomówki” nie został odrzucony.

Ostatecznie w grudniu 2021 roku odpowiedzialna za przygotowanie inwestycji spółka Polskie Elektrownie Jądrowe Sp. z o.o., będąca własnością skarbu państwa i realizująca zadania służące zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego Polski, wskazała Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo jako lokalizację preferowaną w wypadku budowy elektrowni jądrowej.

Niespełna dwa lata później, 27 września 2023 roku, spółka PEJ podpisała z amerykańskim konsorcjum Westinghouse-Bechtel umowę na zaprojektowanie pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Tym samym zakończył się etap planowania i rozpoczęła się faza wykonawcza związana z prowadzeniem właściwych prac inżynieryjnych.

W ramach osiemnastomiesięcznego kontraktu zaplanowano kontynuację wspólnych działań z konsorcjum spółek Westinghouse i Bechtel na rzecz zaangażowania polskiego przemysłu (tzw. local content) w rządowy projekt. Ma to pozwolić polskim wykonawcom, w tym wykonawcom z Pomorza, zaprojektować łańcuchy dostaw na rzecz elektrowni jądrowej w sposób zapewniający im maksymalizację udziału, przy jednoczesnym zagwarantowaniu sprawnej, a zarazem bezpiecznej realizacji inwestycji.

Budowa elektrowni jądrowej w Polsce to inwestycja strategiczna dla zrównoważonego rozwoju całego kraju. Energetyka jądrowa to bowiem stabilne źródło energii elektrycznej, a możliwość zmagazynowania paliwa jądrowego na długi czas wzmacnia niezależność energetyczną kraju. Stabilne źródło energii to także podniesienie poziomu bezpieczeństwa energetycznego obywateli. Zróżnicowanie źródeł energii elektrycznej pozwoli zmniejszyć wpływ wahań na rynku węgla, gazu i ropy na ceny prądu dla odbiorcy końcowego. To wszystko w dzisiejszej sytuacji geopolitycznej w Europie, ale i na świecie, ma nieocenione znaczenie.

Elektrownia jądrowa, która nie emituje szkodliwych dla środowiska i zdrowia gazów, w szczególności dwutlenku węgla (CO2), związków azotu i siarki (SOx i NOx) czy pyłów, pozwoli Polsce jednocześnie osiągnąć cele klimatyczne Unii Europejskiej.

Swoje wsparcie dla tej inwestycji nieprzerwanie deklaruje samorząd województwa pomorskiego.  

–  To nie są sny o potędze ani mrzonki grup zwolenników chcących zaktywizować lokalną gospodarkę – mówił 2 października 2009 roku Mieczysław Struk, wówczas wicemarszałek województwa pomorskiego, goszczący na posiedzeniu Rady Naczelnej Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, która na temat energetyki jądrowej obradowała w Pucku. – Potrzebna jest energia. Jej brak stanowi barierę rozwoju – podkreślał wicemarszałek.

Choć pierwotnie zakładany harmonogram budowy pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej został znacząco przekroczony i zmieniły się założenia tego programu, stanowisko władz województwa jest dzisiaj tożsame z tym sprzed piętnastu lat.

Samorząd województwa pomorskiego od lat konsekwentnie akceptuje plany budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu, szanując w tym względzie kompetencje i odpowiedzialność władz centralnych, które jako jedyne mogą podejmować decyzje na temat lokalizacji tej inwestycji – przypomina marszałek Mieczysław Struk w komunikacie przesłanym do mediów. Jako samorząd jesteśmy zainteresowani rozwojem energetyki jądrowej na Pomorzu jako szansy dla regionu i Polski oraz liczymy na dotrzymanie harmonogramu budowy tej inwestycji.

W liście do premiera Donalda Tuska marszałek Mieczysław Struk zwraca też uwagę na potrzebę zapewnienia mieszkańcom i samorządom Pomorza odpowiedniego programu osłonowego, przypominając jednocześnie, że Proces przygotowania i budowy elektrowni trwać może co najmniej kilkanaście lat, a przez ten czas nastroje społeczne mogą ulec radykalnej zmianie.

Z inicjatywy samorządu wojewódzkiego w listopadzie ubiegłego roku odbyła się w Gdańsku debata poświęcona budowie elektrowni jądrowej na Pomorzu. Oprócz samorządowców i parlamentarzystów w spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele środowisk naukowych, a także zwolennicy i przeciwnicy budowy elektrowni jądrowej.

Trzeba uczciwie powiedzieć, że była to jedna z niewielu, a może jedyna taka publiczna debata w ostatnich latach na temat budowy elektrowni jądrowej, w której oprócz decydentów mogło uczestniczyć szersze grono zainteresowanych. W intencji organizatorów debata miała wypełnić pustkę informacyjną otaczającą najważniejszą inwestycję ostatnich dekad; inwestycję, która niesie wiele korzyści, ale budzi też obawy, choćby rolników czy tych przedsiębiorców, którzy swoją działalność opierają na turystyce.

– Nasz region ma być lokalizacją pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej, miejscem, gdzie będziemy jako kraj budować własne doświadczenia i umiejętności, ale także mierzyć się z licznymi wyzwaniami i problemami. To sprawia, że musimy się do tego procesu solidnie przygotować i zawczasu rozwiać najważniejsze obawy i niepokoje – mówił marszałek Mieczysław Struk. – To rolą władz różnych szczebli samorządowych, którzy są reprezentantami lokalnych społeczności, jest dbanie o interesy mieszkańców i przedsiębiorców. Ta rola zobowiązuje nas do aktywności oraz zadawania pytań, nawet niewygodnych i trudnych – zaznaczył marszałek województwa.

Budowa pierwszej elektrowni jądrowej ma ruszyć według planu w 2026 roku. Pierwszy reaktor ma stanąć w 2033 roku. Docelowo w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino mają się znaleźć trzy obiekty (reaktory) tego typu. Polska chce mieć 6-9 GW z energetyki jądrowej do 2043 roku. Pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce będzie bezpiecznie wytwarzać energię elektryczną przez co najmniej 60 lat.

Sławomir Lewandowski

 

Postawy wobec energetyki jądrowej w 2023 roku

  • W ciągu roku poparcie mieszkańców gminy Choczewo dla budowy elektrowni jądrowej w bezpośrednim sąsiedztwie pozostało na wysokim poziomie 67 proc.
  • Poparcie dla budowy „atomówki” wśród mieszkańców trzech powiatów w rejonie lokalizacji inwestycji – wejherowskiego, puckiego i lęborskiego – wyniosło w 2023 roku 66 proc.
  • W badanych powiatach wejherowskim, puckim i lęborskim aż 70 proc. respondentów zadeklarowało, że ich zdaniem energetyka jądrowa powinna być rozwijana w Polsce w najbliższych latach.
  • 81 proc. badanych z gminy Choczewo uważa, że rozwój energetyki jądrowej zapewni dostęp do tańszej energii elektrycznej.

Badanie było realizowane przez agencję PBS z Sopotu na zlecenie Polskich Elektrowni Jądrowych na przełomie listopada i grudnia 2023 roku. Przeprowadzono je na wysokiej próbie ponad 2800 respondentów.

 

Ilustracja: Polska elektrownia jądrowa na Pomorzu. Wizualizacja: Polskie Elektrownie Jądrowe